wtorek, 5 listopada 2013

Szczurzy globrotterzy : )

Tak pomyślałam, ze może kiedyś zawędruje tu jakiś entuzjasta szczurków, a może ktoś po prostu będzie chciał przewieźć do Skandynawii (choć to nie do końca prawidłowo ujęty region, mieszkam w Finlandii, która wg krajów skandynawskich do skandynawii się nie zalicza..) jakieś zwierzę- może się przyda parę słów.

O samych szczurowadłach dwóch moich mogłabym pisać długo. Szczur marzył mi się od widoku łaciatego stworka na skórzanej kurtce przystojnego sąsiada z naprzeciwka : )
Pech chciał, że znosiłam do domu wszystko, co szczura wykluczało- a moja mama z chęcią owe potwory przygarniała. Także byliśmy szczęśliwymi (bardziej, bądź mniej, bo to potworne bałaganiarze..) jeża, nietoperza, wiewiórki, kilku (zazwyczaj dobijajac dziesięciu) kotów - z których teraz została się szczęśliwa siódemka (a przynajmniej tak było, jak wyjeżdżałam..), psa, papugi, a okazyjnie konia, którym zdarzało mi się zawitać do domu w ramach socjalizacji z nim mojej mamy..

Szczura za to dostałam od mojego Mężczyzny. Miał być mały- mieścić się w dłoni, ponieważ obawiałam się dojrzewającego (burza hormonów) bądź dorosłego osbnika.
I tak powitaliśmy Dextera.
- R. ! miał być mały...
- No ... ale on był sam, biedny taki.
- Ale jest duży! miał się mieścić na dłoni.....
- Na mojej się mieści...- dumnie pokazuje wielką dłoń mój Mężczyzna. 193 cm wzrostu. Domyślać się można jaką łapkę posiada : )
Do towarzystwa Dexterowi (Morganowi) dokoptowaliśmy paczką konduktorską z Wrocławia Vince'a (Masukę).
Albinosa-ciapę, najkochańszego szczura na świecie.
Dexter jest ciezki do oswojenia, nadal łazi własnymi drogami, za to Vince kochał nas bezgranicznie od zaraz : )

Wywóz szczurków okazał się być naszym zmartwieniem - od razu. Nie zostawilibyśmy potworów w domu. 
LOT się wyparł - wypiął. 
- Tchórzofretki, psy, koty nic poza tym.
Oznajmiła mi pani. 
- Jakbym zobaczyła szczura obok mnie- wyskoczyłabym z samolotu!
Dodała.

Wizard zwierząt nie zabiera.
Ulitował się Finnair, z niezła pieniężną rekompensatą. Absolutnie maluchów nie chcieliśmy dać do luku bagażowego- wz. z czym wykupić musieliśmy im miejsce na pokładzie. Okazało się, że nasz transporter jest za wielki- trzeba zmienić na mniejszy.
Przyjechał w wymaganych wymiarach i okazał się być..malutki. Biedni chłopcy musieli się przemęczyć. A mnie chciało się płakać, bo nasze okazy są.. jakby to ująć- duże. D u ż e. 
Na początku nawet wetka w PL miała obawy przed Dexterem.
- hodowaliście go na jakiś odżywkach, sterydach?...

Dla pewności wystawiła nam jednak zaświadczenie o stanie zdrowia szczurów. 
Sam taki przewóz był dla nich ogromnym stresem, Vince długo dochodził do siebie. On jest tak wielkoduszny, ze nie może chyba pojąć, jak ktoś może go tak zestresować, a on nic nie zrobił! Grzeczny był...

Cóż. Największym stresem okazała się byc odprawa celna, na której "mily" pan kazał mi wyskoczyć z butów, rzucić na taśmę (co w sumie zrozumiałe) kurtkę, komin, torbę z lapkiem (wybebeszoną), czytnik, torebkę,koc którym owinęłam transporter (było chłodno na zewnątrz i w PL i w Helsinkach), i .. transporter szczurów. Zdębiałam. Byłam sama, one przerażone. Dzięki Bogu pomogła mi jedna z celniczek, sama mająca szczury. Wiecie, jak to wygląda.. hałas, tłum ludzi, przerzucane skrzynki do "rentgena". Przybiegły jakieś ciekawskie dzieci (?!). Myślałam,że zejdą ze strachu. I ja byłam tego bliska. A poza tym nie wiedziałam za co mam się łapać.. czy za transporter, by je zapakować znów? czy za torebkę? laptopa? koc? buty?..
Koniec końcem z przerażonymi chłopakami wylądowałam w samolocie. gdy wchodziłam przemiły pan oświadczył mi, że miejsce obok mnie jest wolne : )
Lot sam w sobie nie jest moją (ani ich zapewne) ulubioną formą podróży. Szczury są niskociśnieniowcami. A ciśnienie w samolocie się zmienia. Stewardessa nie zareagowała na szczęscie,jak wsadziłam do transporterka (który musiałam umieścić pod siedzeniem) rękę. Wtulone przezyły całą tą szaloną podróż..
Teraz mieszkają w ogromnej klatce...teraz szczodrzej umeblowanej : )
I traktują nasze mieszkanie jako integralna jej część : ) 








Pozdrawiamy serdecznie, z zalewanej strugami deszczu Finlandii!:)


11 komentarzy:

  1. Jakie słodziaki!

    Bardzo lubię szczury i wszyscy ludzie, którzy je lubią mają u mnie wielki plus. też miałam szczuraski, ale niestety odeszły ;-( Ciagle nie zdecydowaliśmy się na nowe.

    Pozdrowienia dla Dextera i Vince'a! ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Pozdrawiamy deszczową Finlandię! A szczury pewnie wzbudziłyby zachwyt moich chłopaków. Króliki sa juz tak wielkie, że trzeba oburącz nosić, a szczurek poręczny^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ewuś! moja znajoma ma własnie do wydania szczurki, bo jej szczurzyca okazała się szczurem : ) a to naprawdę super stworzonka!:)

      Usuń
  3. dzięki za odwiedziny. byłam ciekawa ktoś Ty więc zajrzałam :)
    cóż zobaczyłam mega pozytywnie zakręcona kobitkę ze szczurami , szał :D

    ps. mój mr. G tez ma 193 cm wzrostu więc wiem o czym mowa ;P

    aaa mgłabyś usunąć weryfikacje obrazkowa komentarzy??

    OdpowiedzUsuń
  4. Zdjęcia w kartoniku sa przepiękne :)

    Sama należę do wielbicieli "potworów" raczej, i na sugestie gryzoniowe czynione przez Męża uparcie odpowiadam, że nie zamierzam tworzyć w mieszkaniu łańcuchów pokarmowych.

    OdpowiedzUsuń
  5. :)))
    rozwalił mnie ten śpiący obok myszki ;))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. On tak wiecznie śpi : ) układa się na moim dekolcie, wpycha nos pod kołnierzyk, a jak my za ciepło- biegnie na stół, ułoży się na parę minut przy komputerze- i z powrotem, na dekolt!:)

      Usuń
  6. Nie wiem czy oślepłam, ale nie mogę znaleźć do ciebie maila :)
    Z ogromną chęcią pomogę Wam w urządzaniu mieszkanka !! :) Proszę napisz do mnie na klaudiaa.x3@interia.pl ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. 24 year old Human Resources Assistant IV Aurelie Durrance, hailing from Lakefield enjoys watching movies like Los Flamencos and Lacemaking. Took a trip to Wieliczka Salt Mine and drives a Bronco. pomocne strony

    OdpowiedzUsuń

Panta rhei.

Dawno nas nie bylo. Zdążyła przyjść wiosna, zaziębić nas i rozgrzac, oblac sowicie deszczem i dosyszyc wiatrem. <3   Z nagich galezi...