poniedziałek, 15 września 2014

A case of You.

Dziś zdecydowanie dzień na "A case of You", które urzekło mnie od pierwszych dźwięków. Uwielbiam taką muzykę, jak cząstki duszy.

Posłuchajcie. Jak płynie.
A ja pokaże Wam weekend, który minął, a dokładniej sobotę, w Vaasie. Wybraliśmy się pieszo na długi spacer, zostawiajac auto w przystani.

 Nie wiemy, jak to się dzieje, ale w weekendy przeważnie dopisuje pogoda. Wychodzi słońce, milknie wiatr (i nie można puszczać latawca :C). Choć są tego plusy... jak widać :)












 Natrafiliśmy na jakiś...chyba gęsi, zlot? : ) kłębiły się ich tam dziesiątki, jak nie setki, głośno wyrażając swoje zdanie, a nam przysparzając uciechy :)




Oficjalnie zostaliśmy pełnoprawnymi posiadaczami Kela Kortti, na która baaaardzo długo czekaliśmy. Karty te pozwalają w FIN korzystać z lekarza i apteki ze zniżkami oraz innymi drobiazgami, zarezerwowanymi dla obywateli i stałych mieszkańców. Mamy więc już własne, permanentne ID, dostaliśmy Kela Kortti, w końcu zaczyna być z górki!
Pozdrawiam serdecznie :)

piątek, 12 września 2014

Arogancja instynktu samozachowawczego.



Czytam i subskrybuję facebooka pani Krystyny Jandy. Uważam, że jest to jedna z czołowych polskich aktorek, obdarzonych niesamowitą inteligencją emocjonalną, talentem i mądrością. Dziś znalazłam u niej cytat kolejnej aktorki, którą uwielbiam. Z podobnych względów.

Zapraszam do czytania.

"Ze zdumieniem przeczytałam te słowa Meryl Streep. Jakby i z mojej głowy wyjęte. Lepiej bym tego nie ujęła.

“Nie mam już cierpliwości do pewnych rzeczy, nie dlatego, że stałam się arogancka, ale po prostu dlatego, że osiągnęłam taki punkt w moim życiu, gdzie nie chcę tracić więcej czasu na to, co mnie boli lub mnie nie zadowala. Nie mam cierpliwości do cynizmu, nadmiernego krytycyzmu i wymagań każdej natury.

Straciłam wolę do zadowalania tych, którzy mnie nie lubią, do kochania tych, którzy mnie nie kochają i uśmiechania się do tych, którzy nie chcą uśmiechnąć się do mnie. Już nie spędzę ani minuty na tych, którzy chcą manipulować.Postanowiłam już nie współistnieć z udawaniem,hipokryzją, nieuczciwością i bałwochwalstwem.Nie toleruję selektywnej erudycji, ani arogancji akademickiej.

Nie pasuję do plotkowania. Nienawidzę konfliktów i porównań. Wierzę, że w świat przeciwieństw i dlatego unikam ludzi o sztywnych i nieelastycznych osobowościach. W przyjaźni nie lubię braku lojalności i zdrady. Nie rozumiem także tych, którzy nie wiedzą jak chwalić lub choćby dać słowo zachęty. Mam trudności z zaakceptowaniem tych, którzy nie lubią zwierząt. A na domiar wszystkiego nie mam cierpliwości do wszystkich, którzy nie zasługują na moją cierpliwość.“ Meryl Streep

Dobrego dnia."

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Co o tym myślicie?
Bowiem ja... zgadzam się w całej rozciągłości.

To tak też, jak w słowach, które znajdujemy u Kaliny z Jarzyn:

"Im dłużej żyję na tym świecie, tym bardziej inteligencja i dowcip bez dobroci wydają mi się niezajmujące i niesympatyczne".
Pozdrawiam Was serdecznie.

Wczoraj puszczaliśmy latawca, aż ktoś najpewniej zjechał z drogi i obdarzył nas uśmiechami zza szyb auta :)

Takie uśmiechy ja dziś Wam ślę.

Wschód słońca w Kangasniemi. Rok wstecz niemalże.

środa, 10 września 2014

Dżemorowo.


Tak! Dorwałam się w końcu i do dyni, i do jabłek. I powstał - dżem, według wskazówek mojej Mamy. Z własnej inicjatywy dołożyłam do niego nieco kardamonu i cynamonu, a dla walorów estetycznych kilka jagód borówki : )








Pierwszy raz miałam do czynienia z takimi słoikami, nie mogłam znaleźć sposobu wekowania, ale okazuje się, że ten tradycyjny jest odpowiedni : )

Wymyty garnek po żółtym dżemorze przyjął w swoje wnętrze...








Borówkę połączyłam z gruszką, by ją złagodzić i dolałam troszkę miodu :)

Obydwa stoją i czekają na próby, jeśli będą smaczne dokupimy słoiki i zawekujemy więcej : ) 
Lubię sobie porządzić w kuchni, to odprężające, uspokajające. Muszę też mieć w niej wokół siebie porządek. Nigdy nie mogę zrozumieć i przyjąć poglądu, że dobry kucharz ma bałagan. Nie zgadzam się z tym absolutnie.
Cokolwiek nie robię, kuchnia ma być czysta w miarę możliwości.
Wy też tak macie?:)

poniedziałek, 8 września 2014

Już pora.

Panie: już pora. Wielkie było lato,
Cieniom zegarów pozwól - niech się dłużą
i po obszarach pozwól hulać burzom.
Owocom każ dopełnić się, a jeśli
potrzeba, daj im ze dwa dni gorętsze.
Do dojrzałości nakłoń je i ześlij
słodycz ostatnią w ciężkie wina wnętrze.
Kto teraz domu nie ma, już go nie zdobędzie.
Kto jest samotny, ten zostanie sam.
Czuwać i czytać, listy pisać będzie
długie i po alejach - tam i sam -
błąkać się w liści niespokojnym pędzie.

/R.M Rilke


Tak naprawdę nie lubię jesieni.
Chciałabym ją nazywać poetycko: schyłkiem lata. Ale nie mogę. Lato budzi nas słońcem, nie mgłą. Otula gorącem promieni, nie wilgocią. Pozwala wieczorami narzucić chustę na ramiona i jeszcze raz pojechać nad rzekę, by pomoczyć stopy w wodzie. Jesień wczoraj znad tej rzeki wygoniła nas bezwstydnie, nadciągając burzowymi, ciemnymi chmurami nad głowy, zatopione w grze w tysiąca na drewnianym blacie ławy.
Jesień jest jak kapryśna panna. Wszak wcześniej uraczyła nas słońcem, mimo bieli, która kojarzyła mi się z paczką waty, po przebudzeniu, za oknem. Pozwoliła w tym słońcu pogryźć nas mrówkom, gdy grzebałam zawzięcie w dywanie borówek i łypałam na ogromne kapelusze maślaków-sitaczków, których jednak nie zabraliśmy do domu. Oczywiście nie obyło się bez kłopotów, gdy R. kopnął pudełko czerwieniejące borówkami i wsypał 1/3 w miękki, wysoki do kostek mech : ) wygrzebaliśmy, co się dało. Dziś, w sitku, przepłukane czekają na swoją kolejkę do słoików. Najpierw jednak - dżemor z dyni i jabłuszek, który mam zamiar uwięzić w zatrzaskowych słoiczkach.

Jesień tu, w Finlandii, jest specyficzna. Sama dość kiepsko ją znoszę, bo pogoda zmienia się trzy razy na dzień, jak wspomniałam... rano jest chłodno, wilgotno i zalega wokół naprawdę gęsta mgła, ledwie widać cokolwiek z okna. Koło południa, ciut po - nagle (mimo braku wiatru!) wypełza słońce i nagrzewa wszystko, tylko po to, by wieczorem nadciągnęły chmury i pokropiło. Czasem wieje. Mocno, od rana do wieczora. Teraz czekam na taki wiatr, bo w samochodzie leży latawiec-sokół, który koniecznie, z dziecięcą fascynacją, chcę obserwować w locie. Przyjechał ze mną dla R. z Polski.

W lasach już złocą się liście, a na grzyby się chodzi wybierać ładne okazy, a nie ich szukac, bo trzeba uważać, by nie podeptać przypadkiem któryś. Wcale nie psich :)
Ja uparłam się na borówki wczoraj, bo rosną... zresztą : ) sami zobaczycie niżej. Aż czerwono pod nogami...







Z gorszych wieści to taka, że nasz szczurek miał wylew. Ten szary, Dexter. Stracił czucie w łapkach, pełzał, był potwornie skołowany, a w drodze do weta wyglądał, jakby to były jego ostatnie chwile. Leżał na boczku, gdy masowałam mu łapki, dyszał szybko, a serduszko biło mu jak szalone. Znajomi wiedzą,że ja potwornie się przywiązuję i moi chłopcy są bardzo, bardzo ważni. Chyba tylko zwierzolub i ten, kto miał/ma szczurki wie, jak cudowne są i jak bardzo bolą ich czeste, niestety, choroby. Mamy w Vaasa jednak klinikę, w której pani już nas zna i zajęła się Dexterem. Dostał zastrzyki, antybiotyki i leki, które miały pomóc. I jeśli poprawy nie byłoby do wczoraj - mieliśmy dać mu odejść. 
Poprawa jednak jest! Spał dwie noce w transportowej klatce, sporej, ale bez pięter i zdecydowanie poczuł się lepiej. Dziś został już z kolegą w normalnej klatce, w której czeka je remont, bo boimy się, by nie spadł, mimo zabezpieczeń hamakowych, z wyższych półek, bo ich lokum naprawdę jest ogromne. A po małym przemeblowaniu - wróci tam na stałe, jeśli stan się nie pogorszy. Na razie jest lepiej, nawet nie chce już jeść podstępnie ukrytych w miodzie leków i musze go z nimi ganiać po domu : ) za to rano w oczekiwaniu na śniadanie odwiedził mnie w łazience z Vince'm, więc.. serce mi urosło : )
Pozdrawiamy Was serdecznie!

P.S Brombko! Nie mogę absolutnie podziękować Ci za poradę w kwestii grzybów, bo nie mam do Ciebie dostępu. Mogę mieć? : ) 







Kilka zdjęć z Vaasa, z ubiegłego, także słonecznego tygodnia : )

Panta rhei.

Dawno nas nie bylo. Zdążyła przyjść wiosna, zaziębić nas i rozgrzac, oblac sowicie deszczem i dosyszyc wiatrem. <3   Z nagich galezi...