Przed chwilą był wieczorny chłód nadchodzącej jesieni, potem mokre, rozciapane deszczem ścieżki w burym lesie w listopadzie, szybki mróz w parku grudniem i mokry śnieg przed świętami. Przed chwilą odliczałam z lękiem dni do końca poprzedniej pracy, a dziś jestem już ponad miesiąc w nowej i nawet udalo mi się jechać do Finlandii na kilka dni. Jedno z moich ukochanych miejsc na ziemi nie zawiodło mnie - powitało srogą zimą (od -15 do -28 stopni mrozu!), wielkimi hałdami śniegu, grubymi płatkami sypiącymi się tak gęsto, ze nie widać było drogi przed nami w czasie porannego spaceru do biura, żelkami w markecie i zapachem, który jest tylko tam. Pamiętam jak pierwszt raz weszłam do K-marketu i ten zapach towarzyszy mi we wspomnieniach do dziś, niezależnie od tego gdzie ulokowany jest sklep.
Nuuskamuikkusen |
Teraz i w Polsce zawiało, zaśnieżyło i zabieliło nieco ulice, aczkolwiek mam świadomość, że to wszystko zniknie wraz z nadchodzacym w weekend ociepleniem.
Moje osiedle o 4 rano z niedzieli na poniedziałek. |
Tak więc zamiast siedzieć w domu w weekend i wygrzewać się - zagrypieni jechaliśmy do weta szukać pomocy.
Po wizycie odsypiał cały dzień. I całą noc. Moj kochany nochal. |
...Ale potem juz broił. Zastanawiamy się nad Timonem, sytuacja rozwiąze się jednak w kwietniu. |
"Ogarniałem zabawki ja samotny, jak tyś bawiła się w najlepsze w pracy!" |
Na szczęście mamy wokół cudnych sąsiadów i znajomych, którzy podrzucaja nam pomysły jak tego basseta niczym emeryta zbt energicznego w sanatorium uchować od zamordowania. Bo w momencie maksymalnego ograniczenia ruchu jak się wyspał, wyleżał to okazuje sie, że się staruszek nudzi niesamowicie. A co się z tym wiąże - nie daje mi żyć. Smęci, miauczy, wzdycha, jęczy, marudzi niemożebnie, a nocami łazi po domu jak jakiś duch i stęka. Kong, szperanie za pochowanymi smaczkami, piłki, gryzaki - wszystko jest w ruchu. Musi wytrzymać chociaż tydzień.
Tymczasem ja kupiłam piękną sukienkę w Stradivariusie na lato, myślę o sandałkach i nowych bryczesach, czekam na wiosnę i lato, ciepłe, pełne słońca poranki lub deszczowe, nagrzane, parne, grzmiące burzą popołudnia. Czekam na wybuch zieleni i lekkie buty. A w weekend jedliśmy raki...
Przymierzam się też do robienia własnej chemii w domu. I nie, nie będę Breaking Bad's ;) chciałabym jednak poszperać w przepisach na proszki do prania, czyszczenia, płyn do płukania... może wyjdzie taniej, a na pewno zdrowiej. Znalazlam też orzechy do prania, tylko jeszcze nie mam odwagi się ku nim zwrócić. Moze ktoś ma juz podobne doświadczenia i może się nimi podzielic?
Tymczasem z nadzieją, ze nie bedzie lać w weekend uciekam popracować.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz