Czy wina pachnącego naleśnikami powietrza.
Czytanej książki, sluchanej muzyki.
Tęsknoty za ludźmi, za rodzicielką.
Czy to wina zimy, czającej się za progiem.
Dziwnego, nagłego zmęczenia czterema ścianami.
Przemijającego czasu.
Dziwnych zdarzeń, które nie powinny mnie dotykać, a dotykają.
Wiem, że nagle mam spadek o -10 w dół. Łzy w kącikach oczu i dziwnie bezwładne dłonie.
Chodź znikniemy na chwile
to miasto przytłacza jak głaz
Już kupiłem Ci bilet
nie wahaj się więc chociaż raz
Patrz ta jesień jak miłość
purpurą rozkrwawia nam wzrok
Mam poezję i wino,
będziemy się kochać co noc .
Kiedyś nie dane nam będzie razem
Chować się w górach przed zgiełkiem miast
Będziesz mieć inne dorosłe sprawy
Póki co całą słodycz gwiazd
Tobie dam...
(...)
Większej ciszy nikt nie słyszał,
teraz wiem gdzie mieszka Bóg...
I mam...
wreszcie Ciebie mam...
Trochę Ciebie na własność,
bym gdy wrócę nie pragnął...
tak bardzo...
Czasem każdy ma taki dzień. Trzymaj się!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Czmiel
Jak ładnie piszesz...
OdpowiedzUsuń